VVatchmaker

Przygodę z Kongregate zacząłem w 2007 roku. Jednak w lutym 2008 założyłem po dłuższym okresie nieobecności nowe konto(a to obecne to już 3.. chciałem zacząć od nowa… miałem kilka odznak zdobytych za pomocą cheat engine…ze 3 albo 4 ale nie dawało mi to spokoju..jestem perfekcjonistą..). I obecnie w roku 2010 po długiej nieobecności powracam na nowo.. już po studiach jako inżynier ;) a że nie podobał mi się nick na poprzednim koncie zakładam następne.. 4 już ;) Zaczynałem jako zwykły użytkownik jednak były to ciężkie czasy dla Kongregate.. czasy gdy nie było jeszcze modów. To co na początku strasznie mnie wkurzało szybko zamieniło się w coś na kształt hobby.. wredne i rozwydrzone dzieciaki nie pamiętały ery, gdy do internetu dostęp mieli nieliczni, ceniący okazywany sobie wzajemnie szacunek i przestrzegający niepisanego kodeksu etycznego internauci. Chaty zdominowane były przez tak zwane “dzieci neo” ludzi, którzy masowo uzyskali łatwy dostęp do internetu (na początku za sprawą neostrady właśnie) i poczęli rujnować na wielką skalę nastrój panujący w sieci. Wyzwiska, kłótnie, wyśmiewanie, zwyrodniony żargon.. to wszystko działało na nerwy… po pewnym czasie przestałem to znosić i na ogień zacząłem odpowiadać ogniem.. Pojawił się nowy termin(heh, ja go wymyśliłem.. wyszedł już pewnie z użycia), synonim trollów, lamerów, spamerów… PYSIORY… Tępiłem ich niemiłosiernie, dołączali do mnie następni i następni.. wkrótce zebrała nas się cała ekipa..chat był nasz.. kupa frajdy.. kosztem innych fakt.. wybieraliśmy co większych pysiorów i tępiliśmy ich jak się dało, obracaliśmy ich głupotę przeciw nim.. Pamiętam wiele fajnych momentów z tamtych czasów.. pamiętam też ekipę ludzi z którymi potrafiłem wymyślać niesamowite rzeczy.. moja historia na Kongregate to też historia Białego Wilka, Horixa, jimmy raynora, Ionizera, 3t3ra, arkh3va, Lorda Verinina, boromira blitza i Sowarha a także wielu wielu innych… każdy, kto pamięta jak zabić obcego w ciele człowieka granatem napalmowym, wie o czym piszę…. a potem Kongregate wprowadziło modderów.. to był koniec naszej zabawy na chatach… modom nie podobały się nasze “metody” Kongregate straciło smak.. Wracałem jeszcze potem kilka razy.. ale nigdy nie na długo.. ale oto jestem ponownie i pomimo tego że modów jest więcej, wielu starych kumpli już nie ma i Kongregate zmieniło się znacząco.. planuję mieć tu jeszcze kupę frajdy… już moja w tym głowa. Oto moja historia.. winszuję, że chciało Ci się czytać.. a teraz zapierdalaj na chat grać w coś albo pogadać zanim ktoś Ci tam dupę obrobi.

Chociaż dziś ten opis brzmi mi śmiesznie.. to jest to fajna pamiątka ;) wiec zostaje i nie mam zamiaru się go pozbywać.

A co do obecnej sytuacji.. cóż.. ktoś u boku, troszkę przemyśleń, dobra książka, dobra muzyka, dobra gierka i życie się kręci.. czegoż więcej trzeba…

Muted List: (Sobie pozapisuję bo potem nie mogę spamiętać ^ oznacza zmutowanego na jakiś czas, reszta na zawsze)

Koszatnica